W latach 50. i 60. XX wieku prawo w Stanach Zjednoczonych było skrajnie transfobiczne, a wszystkie osoby, których strój lub sposób ekspresji nie mieścił się w binarnym podziale na to, co męskie i kobiece, były traktowane przez policję jak przestępcy. Gdzie w takim świecie można było znaleźć schronienie?
Obecnie 80-letnie trans kobiety Diane i Kate wracają pamięcią do miejsca, które na cześć swojej założycielki nosiło nazwę Casa Susanna. Mała, drewniana chatka pośrodku niczego, w połowie zeszłego stulecia stała się dla grupy crossdresserów i osób trans przystanią, w której mogły spełnić swoje największe marzenie– być sobą. W tym miejscu wszyscy mogli uwolnić twórczy potencjał i dać popis wyobraźni, zapominając przez chwilę o wrogości, z jaką musieli mierzyć się na co dzień. Było to też miejsce spotkań i tworzenia wspólnoty, dające wsparcie i ratujące przed samotnością oraz poczuciem wykluczenia. To w takich miejscach, jak Casa Susanna rozpoczęła się historia oporu i kumulowała się energia buntu, która dała o sobie znać na przełomie lat 60. i 70. XX wieku podczas słynnych wydarzeń po policyjnym nalocie na Stonewall Inn. To społeczność osób trans stała na czele ruchu, który w XXI wieku w wielu miejscach świata zasadniczo zmienił pozycję i prawa osób LGBT+.